img_0011_wynikGdy Harley ukazał światu V-Roda zawrzało: „Jak tak? Niemcy mają nam mówić jak ma wyglądać HD? Od premiery V-Roda minęło trochę czasu. Harleyowcy przyzwyczaili się do tego „prawie Harleya” Po V-Rodzie powstał Street Rod, a w tym roku Night Rod.


Musze przyznać że już do V-roda miałem słabość, a gdy po raz pierwszy zobaczyłem Night Roda stwierdziłem że to naprawdę ładny motorek. Czarny mat, to jest co tygryski lubią najbardziej. Linia „rodów” dość agresywna stylistycznie, wraz z premierą Night Roda dostała „to coś”.
Teraz miałem okazję przez kilka dni sobie nim pojeździć. Zastanawiałem się czy jest coś czym mnie ten motocykl może zaskoczyć i o dziwo okazało się że może. Siadam. Pierwsze spojrzenie na obrotomierz i chwila zastanowienia. Czerwone pole od 9000 obr/min. Dziwne. W HD na ogół czerwone pole zaczyna się od połowy tej wartości. Odpalam. A gdzie drgania tak typowe dla tej marki? Normalnie silnik chodzi jak zwykła „japonia” Ruszam. Powolutku, silniczek pięknie gada przy 1500 obr/min, na jedynce rozpędzam się prawie do 90 km/h. Dziwne. W mieście trójki praktycznie się nie włącza. Dwa biegi wystarczają zupełnie.

Wyjeżdżam poza miasto. Coś niesamowitego. Od 6000 obr motocykl dostaje szału i próbuje mnie zrzucić z siodła. Wyprzedzanie aut to czysta rozkosz. Przyspieszenie z jakim osiąga 160 km/h z 110 km/h jest fenomenalne. Sprawdzam ile jestem w stanie wydusić z niego i okazuje się że to nie motocykl wymięka tylko ja. Kładąc się na bak osiągam 180 km/h i czuje że motocykl ma jeszcze spoooory zapas mocy. Niestety ja nie dam rady wytrzymać wyższej prędkości, wiatr mnie po prostu zwiewa z maszyny. Sensowna prędkość podróżowania to 120 – 140 km/h. Podróżowania? czy ja coś mówiłem o podróżowaniu? Przejechałem 100 km a wskaźnik paliwa z pozycji „full” spadł na „rezerwa” Jak to możliwe? Tankowanie do pełna wszystko wyjaśnia. Zmieściłem niespełna 8 litrów benzyny. To chyba świadczy o tym do czego został stworzony ten pojazd. Typowy cafe reiser. Od McDonald’s do McDonald’s.

No, chyba że ktoś jest tak uparty jak ja i pojedzie w trasę troszkę dłuższą. Da się. Tankowanie co 110 km możemy uznać ża miły przerywnik drogi. Zawsze ktoś się na stacji znajdzie kto będzie chciał podziwiać naszą maszynkę. W końcu lans to jeden z głównych celów posiadania takiego motocykla. Na marginesie: pierwsze tankowanie dostarcza nam jeszcze jednej rozrywki pod tytułem „w poszukiwaniu wlewu paliwa” No skąd miałem wiedzieć ze na nim siedzę?
Do minusów można też zaliczyć śmiało jakość wykonania. No jak dla mnie jest nie do przyjęcia. Ogniska rdzy czy odpadające osłonki hamulca w motocyklu niespełna dwumiesięcznym za takie pieniądze są po prostu skandalem.