Buell. Marka dość unikatowa w Polsce. Motocykle dla wybrańców. Ludzi, którzy chcieli by mieć Harleya, ale zupełnie nie odpowiada im styl „czoperowy”. Buell. Marka dość unikatowa w Polsce. Motocykle dla wybrańców. Ludzi, którzy chcieli by mieć Harleya, ale zupełnie nie odpowiada im styl „czoperowy”.
Do tej pory Buell produkował motocykle, które przypominały rasowe streetfightery. W tym roku zaszaleli. Wyprodukowali coś, co wygląda jak duże miejskie enduro. Ulysses, bo o nim mowa, wygląda jak brat bliźniak BMW 1200 GS. Jednak wszelkie podobieństwo na wyglądzie się kończy.
Po zajęciu miejsca za kierownicą pierwsze, co człowiekowi o wzroście 182 cm przychodzi na myśl to” „Jezu, jakie to wysokie”. Nogami ledwo sięgałem do ziemi. Podobno w modelu na 2007 rok obniżyli siedzenie i to chyba krok w dobrym kierunku, dziwnie się jeździ oglądając dachy samochodów. Prostota budowy przełączników jest bardzo sympatyczna. Żadnych zbędnych bajerów. Wszystko pod ręką, no, może oprócz stacyjki, której trzeba trochę poszukać. Moment obrotowy, mnie, przyzwyczajonego do japońskich motocykli, zabił zaraz na początku. To niesamowite, że przy 3000 obrotów motocykl staje na koło i to sam z siebie. Zupełnie nie trzeba mu w tym pomagać, a raczej lepiej trochę po przeszkadzać, bo nakryć się tym motocyklem, to żaden problem. Biegi jak dla mnie zbyt krótkie. Bardzo szybko dochodzi się do czerwonego pola, które zaczyna się od 6500 obrotów. Hamulce – beton. Wielka tarcza plus stalowe przewody robią swoje. [plik 2 prawa]
Jazda po mieście to sama rozkosz. Motocykl jest mały, wciśnie się wszędzie. Do tego bardzo szybki i poręczny, co zdecydowanie pomaga w jeździe. Nierówności drogi, tory tramwajowe, bruk, pokonuje dość łatwo. Jednak mój testowy motocykl miał zbyt sztywno ustawione zawieszenie. Momentami to przeszkadzało. Diler zapewnia, że zawieszenie można bardzo prosto dostroić do potrzeb użytkownika.
Mimo swojego endurowatego wyglądu motocykl zupełnie nie nadaje się w teren. To raczej przerośnięte supermoto. Przekonałem się o tym jeżdżąc nim po nowym torze supermoto na terenie Toru Poznań. Zakręty asfaltowe pokonuje rewelacyjnie. Pięknie można się nim bawić zamykając opony w ostrych winklach. Jednak po zjechaniu z asfaltu już nie jest tak miło. Tylne koło na piasku buksuje niemiłosiernie, motocykl pokonuje zakręty bardzo niepewnie. Udało mi się nawet zmusić go do skoku na hopce, jednak nie czułem komfortu lądując na grząskim piasku.
Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, ile potrafię wycisnąć z tego pocisku na autostradzie. Doszedłem do 200 km/h i więcej nie chciałem. Powyżej 190 motocykl zaczął bardzo niebezpiecznie „pływać”. Trudno mi powiedzieć, czy to wada tego konkretnego motocykla, czy ten model „tak ma”. Prędkość przelotowa miła dla kierowcy to 140 – 160 km/h. Wydaje się to zupełnie przyzwoitym wynikiem jak na „enduro”
Podsumowując ten króciutki test: miła zabawka na kręte asfaltowe drogi. Jednak na wejście Buella w teren będziemy jeszcze musieli troszkę poczekać.