W niedzielę, 15 kwietnia 2012 roku, ponad 2000 biegaczy stanęło na linii startu maratonu w Łodzi. Część aby ukończyć Adidas 10k run – bieg na 10 km. Pozostali zmierzyli się z królewskim dystansem 42,195 km, w ósmym już, Łódzkim Maratonie.

Akt pierwszy: Historycznie

Maraton w Łodzi przeżył sporo perturbacji. Jego pierwsza odsłona miała miejsce w 2004 roku i przez 6 kolejnych lat Łodzianie mogli cieszyć się ze swojego maratonu. Jednak w 2010 roku zabrakło sponsora, a może chęci samorządowców i gdy w całej Polsce biegi przeżywały rozkwit, Łódź była białą plamą na mapie biegowej Polski. Dopiero gdy łodzianie wybrali nową panią prezydent coś się ruszyło. Hanna Zdanowska postawiła na promocję miasta poprzez organizację maratonu. W decyzji na pewno pomógł jej mąż: maratończyk i nowy sponsor reprezentowany przez Jacka Szwajcowkiego. O ile w roku 2011 trasa maratonu była dość monotonna a jedyną atrakcją dla biegaczy była ulica Piotrkowska, o tyle w tym roku trasa przebiegała ulicami centrum i była bardzo ciekawa i kolorowa.

Akt drugi: Statystycznie

Wystartowało ponad 2000 biegaczy z 20 krajów. Wypili 16 000 litrów wody, 5500 litrów napojów izotonicznych. Zużyli 72 000 kubeczków jednorazowych, zjedli 900 kg bananów i 500 kg pomarańczy. We wszystkich kategoriach wręczonych zostało 106 pucharów. Trasę zabezpieczało 600 barierek i 500 wolontariuszy. Rozciągnięto 13 km taśmy do wyznaczania trasy. Biegaczy masowało 46 masażystów. W Atlas Arenie rozłożono 320 metrów kwadratowych wykładziny. 200 000 zł wynosiła pula nagród.

Akt trzeci: Organizacyjnie

Organizatorzy Łódź Maraton podchodzą do tematu bardzo profesjonalnie, a organizacja imprezy stała na najwyższym poziomie. Mieszkańcy Łodzi już od miesiąca byli informowani o przebiegu trasy, żeby mogli w spokoju przygotować się na utrudnienia w ruchu, które zawsze powstają, gdy połowa miasta zostaje zablokowana przez maratończyków. Biuro zawodów i meta usytuowane w atrakcyjnej hali sportowej to niewątpliwie wyjątek w polskich maratonach. Trasa przebiegała obok atrakcji miasta, przez główne ulice. Na całej trasie rozstawione były zespoły muzyczne, zorganizowane i niezorganizowane grupy kibiców, a nawet chór. Punktów żywieniowych było więcej niż w innych tego typu imprezach. Do dyspozycji biegacze mieli wodę, napoje izotoniczne, banany i pomarańcze. Wolontariusze dzielnie radzili sobie z podawaniem napoi.

Akt czwarty: Elitarnie/Wynikowo

Na starcie nie zabrakło elity. Gromadnie stawili się zawodnicy z Kenii, nie zabrakło zawodników z Etiopii i Ukrainy. Polską elitę reprezentowali Błażej Brzeziński i Agnieszka Gortel-Maciuk. Jak się można było spodziewać, elita zgarnęła najważniejsze miejsca w biegu. Zwycięzcy ustanowili jednocześnie nowe rekordy trasy.

WYNIKI:

Mężczyźni:
1. Tola Bane (Etiopia) – 2:11:29
2. Melkame Abatu Wondimnew (Etiopia) – 2:11:53
3. Sammy Limo (Kenia)- 2:15:44
4. Francis Kosgei (Kenia) – 2:16:24
5. Benson Kiprono – 2:18:20
6. Edwin Kosgei Yatar – 2:19:03

Kobiety
1. Agnieszka Gortel – Maciuk – 2:36:02
2. Abiyot Eshetu Deme (Etiopia) – 2:36:43
3. Letay Negash (Etiopia) – 2:42:52
4. Kateryna Karmanenko (Ukraina) – 2:45:20
5. Dominika Stelmach – 2:46:47

Akt piąty: Subiektywnie

Wiadomości24.pl miały swojego reprezentanta na tym biegu. Autor tego artykułu również startował i może pokusić się o swoją subiektywną ocenę ze strony biegacza.

Pogoda na pierwszy rzut oka rewelacyjna dla biegaczy, okazała się zdradliwa. Mocny wiatr bardzo przeszkadzał a jeśli dołożymy do tego, że „uparł się” wiać w twarz na najtrudniejszych odcinkach trasy, to okazuje się, że była to była zabójcza mieszanka dla wielu biegaczy. Organizacyjnie: rewelacja. Śmiało stawiam ten bieg obok tak uznanych w środowisku biegów, jak Półmaraton w Grodzisku Wlkp. czy Maniacka Dziesiątka w Poznaniu. Pakiet startowy bardzo bogaty: koszulka techniczna będzie służyć na pewno długo, batony przydały się podczas biegu, tylko nie wiem, po co mi ten Uniral ? 🙂 Mnóstwo wolontariuszy dzielnie wykonujących swoje obowiązki. Wzruszenie wywoływały u mnie dzieciaki z niskich klas podstawówki podające mi napoje. Doping kibiców prawie przez cały bieg, a pogoda nie sprzyjała do wyjścia z domu.

Bieg w Łodzi na pewno będzie się rozwijał, a za parę lat może się okazać, że stanie się czołowym maratonem w Polsce, a może i w Europie. Polecam go wszystkim biegaczom. Trzeba tu być.