„Wariaci”, „szaleńcy”, „dawcy narządów” – takie najczęściej, słyszy się epitety z ust ludzi nieprzyjaznych motocyklistom, którzy żyją w przeświadczeniu, że każdy motocyklista, to bezmyślny 20 latek.Dwudziestolatek, którego jedynym celem jest popisywanie się przed dziewczynami i zaimponowanie kumplom swoją maszyną.
Każdy, kto poznał ludzi ze świata motocyklowego, wie, że tacy lanserzy, to margines. Wśród ludzi zakochanych w swoich dwóch kołach są: prawnicy, lekarze, inżynierowie, biznesmeni, politycy i inni zwykli obywatele w różnym wieku. To pasjonaci, ciekawi świata podróżnicy, których celem jest wyzwalająca jazda, a nie łamanie przepisów.
Niestety, na swojej motocyklowej drodze, napotykają przeszkody, spowodowane przez to, że ktoś „nie pomyślał”, „komuś
się nie chce”.
Ślepi kierowcy samochodów
Kierowcy samochodów nie widzą motocyklistów – to fakt. Często przyczyną wypadków z udziałem motocyklistów, jest próba wymuszenia pierwszeństwa przez kierowcę auta. Tłumaczy się potem taki: „ale, on pojawił się znikąd, jechał 300 na godzinę na jednym kole”. Prawda jest taka, że motocykl ma duże przyspieszenie i od zera do nawet dopuszczalnych 50 czy 90 km/h rozpędza się w moment. Kierowcy nie biorą tego pod uwagę przy wykonywaniu manewru włączania się do ruchu.
Kierowcy „puszek” (aut) powinni wziąć sobie do serca ten dowcip:
Instruktor do kursanta podczas kursu jazdy:
– Patrz na ten rysunek: skrzyżowanie, tu masz samochód, tu masz tramwaj – co przejedzie pierwsze?
– motocyklista – odpowiada kursant.
– jaki motocyklista? Tu masz tramwaj, tu samochód? Skąd do cholery wytrzasnąłeś motocyklistę?
– nigdy nie wiadomo skąd oni się biorą.
Pętla indukcyjna „nie widzi” motoru
W wielu miastach Polski tzw. „inteligenta sygnalizacja” to już norma. Widać to szczególnie przy mniejszym natężeniu ruchu. Dojeżdżamy do skrzyżowania i nagle zapala nam się zielone światło. Piękne, prawda? Fakt, że skrzyżowanie nas „widzi” zawdzięczamy pętlom indukcyjnym, zatopionym w asfalcie. Wytwarzają one pole magnetyczne, które reaguje na metal zawarty w pojeździe. Niestety, motocykl ma dużo mniejszą masę, dużo mniej metalu. Taka pętla indukcyjna powinna zareagować nawet na rower. Warunkiem jednak, jest to, żeby na nią najechać. Już ten warunek ciężko czasem spełnić, gdyż pętli nie widać. Poza tym, gdy drogowcy zatopią taką pętlę zbyt głęboko, zmniejsza się jej czułość. Nie dziwcie się zatem, gdy w środku nocy, zobaczycie motocyklistę, wykonującego jakieś dziwne manewry swoim motocyklem. On tylko szuka miejsca w którym pętla go „zauważy”. W końcu pewnie się zdenerwuje i przejedzie skrzyżowanie na czerwonym świetle.
Łatanie dziur w jezdni „na żwirek”
Każdy z kierowców wie jak wyglądają nasze drogi – dziury i łaty. Motocyklista dziur się spodziewa, widać je z daleka, można ominąć. Gorzej jak nasi drogowcy naprawią taką dziurę. Najczęściej spotykana technologia takich napraw to ręczna robota. Po zaklejeniu dziury pozostaje mnóstwo luźnego żwirku, który drogowcy powinni uprzątnąć, ale nie robią tego. Zdarza się, że technologią, po której zostaje masa koszmarnego żwirku, naprawiane są całe kilometry dróg. Dobrze, jak takie rejony są oznaczone. Niestety zazwyczaj oznaczenie kończy się na postawieniu znaku „roboty drogowe”, z którego nie można się domyślić, że za chwilę skończy się asfalt, a zacznie żwirek. Dla motocyklisty, taki żwirek przy hamowaniu, czy zakręcaniu, to pewna przewrotka, która może skończyć się siniakiem, ale też poważnym złamaniem i czymś dużo gorszym. Na motocyklistę czekają też inne niespodzianki na polskich drogach jak plama oleju, czy piasek. Tymczasem to co dla aut jeszcze nie jest skrajnie niebezpieczne, dla motocykla już może być. Plama oleju czy piasek na zakręcie to też pewna wywrotka. Nasi drogowcy niezbyt pospiesznie usuwają takie przeszkody.
Brak przyczepności na pasach
Wielu z Was zapewne poślizgnęło się wchodząc na zwilżone poranną rosą pasy przejścia dla pieszych. Wszystko, z powodu farb stosowanych do ich malowania. Są one łączone ze szklanymi kulkami, które powodują „odblaskowość”, ale też, gdy jest mokro, kompletny brak przyczepności. Przejścia dla pieszych, najczęściej są usytuowane na skrzyżowaniach. Na skrzyżowaniach należy zwolnić, czy wręcz zahamować. Ale co zrobić gdy mimo naduszenia hamulca jedzie się dalej? W samochodzie, zablokowanie kół kończy się dłuższą drogą hamowania, w motocyklu taki poślizg zazwyczaj kończy się przewrotką. Przyczyna jest prosta: hamuje się głównie przednim hamulcem, a ze zblokowanym przednim kołem nawet doświadczony motocyklista nie zawsze jest w stanie sobie poradzić. Niestety nie ma pieniędzy na bezpieczniejsze technologie malowania pasów na przejściach dla pieszych, choć na świecie szorstkie pasy, całkowicie bezpieczne, to nie fantastyka, tylko rzeczywistość.
Apeluję do drogowców, by pracując pomyśleli o tych zapaleńcach, którzy pokonują nasze drogi na dwóch kołach.