Gdy gruchnęła wiadomość o tym, iż nastąpi koniec ery silnika spod znaku Harley Davidson w motocyklach Buell, w środowisku fanów tej marki aż zakipiało.
Buell od lat był motocyklem tych, którzy kochali charakterystyczny dźwięk silnika V2 o rozstawie cylindrów 45 stopni, a czoperowy styl motocykli HD im nie odpowiadał. A tu nagle informacja, że nie dość, że w nowym motocyklu zamontowany silnik będzie pochodził z Austrii, od firmy Rotax, to jeszcze widlasta dwójka będzie miała 72 stopniowy rozstaw cylindrów.
Kolejnym szokiem jest wygląd motocykla. Do tej pory Buell przyzwyczaił nas, do nakedów, streetfighterów czy kontrowersyjnego supermoto, a teraz… Rewolucyjne zmiany, którymi Buell nas uraczył miały jeden cel: wkroczyć na rynek superbike’ów.
Zastanawiałem się na ile się to udało. Ostatnio jeżdżę kultową wręcz Yamahą YZF R1. Świeże wrażenia z jazdy tym motocyklem, na pewno pomogą w ocenie Buella. Z przyjemnością skorzystałem więc z możliwości pojeżdżenia 1125R.
Już na pierwszy rzut oka widać, że ten motocykl jest „inny”. Stylistyka rodem z Gwiezdnych Wojen, nie ma sobie równych. Przednia owiewka mocno wysunięta do przodu, krótki rozstaw osi Buella niewątpliwie wymusił na stylistach tego rodzaju rozwiązanie. Motocykl może się podobać osobom, które lubią awangardę w nowoczesnych motocyklach. Tradycjonalistów na pewno nie zachwyci.
Po naduszeniu guzika startera pomyślałem: „Rozpętałem III Wojnę Światową!” i zacząłem się nerwowo rozglądać wokoło. Obawiałem się, że zrobiłem coś nie tak odpalając motocykl i zaraz zbiegnie się obsługa salonu i każe mi płacić za zniszczony sprzęt. Nie. To tylko dźwięk pracy silnika tegoż motocykla. Można by go nawet nazwać charakterystycznym, a nawet niespotykanym. Mi do złudzenia przypominał odgłosy pracy sieczkarni. Hałas, jaki wywołuje ten silnik nie ma sobie równych. W niczym nie przypomina on silników starszych Buelli. Dzwięki wydobywające się z niego w niczym nie przypominają dźwięków wydobywających się z typowych motocykli sportowych.
Wsiadając na siodełko, zwróciłem uwagę na, znany mi z Yamahy R1, wskaźnik temperatury silnika. Licznik wyglądem nie zachwyca. Małe i słabo widocznie w słońcu wskaźniki trącą tandetą. Podobnie jest z przełącznikami na kierownicy. Rozwiązanie, znane już ze starszych modeli Buella, aż prosi się o zmianę. Pozycja kierowcy mało sportowa, rzekłbym nawet turystyczna. Jedynie charakterystycznie zgięte nogi upewniają mnie, że siedzę na motocyklu ze sportowymi aspiracjami.
Chwilę po ruszeniu miałem się przekonać, że o sportowości tego motocykla świadczyć będzie jeszcze sporo. Okazuje się, że inżynierowie Rotaxa wykonali kawał niezłej roboty. Motocykl ma piekielne przyspieszenia na każdym biegu. Sprawia wrażenie dużo bardziej mocnego niż jest. 146 KM i użyteczny zakres obrotów prawie w całej skali, sprawiają, że jazda nim to niesamowita frajda. Bardzo żwawo reaguje na każdy ruch manetki. Przednie koło podnosi się ku górze prawie na każdym biegu, gdy tylko nieopacznie dodamy zbyt dużo gazu. I tylko te piekielne wibracje, których miało nie być powodują lekki dyskomfort jazdy. Dziwnie zachowuje się też obrotomierz, który przy pewnych obrotach bardzo drży i właściwie nie wiadomo jakie obroty pokazuje.
Do większych wad motocykla zaliczyłbym lusterka, które w tym modelu pełnią rolę tylko i wyłącznie ozdobną. Nie da się w nich zobaczyć świata za sobą, a jedynie zamazane kształty „czegoś”. Za każdym razem, gdy chcemy zobaczyć, co jest za nami, musimy po prostu odwrócić głowę.
W zakrętach Buell zachowuje się niczym rasowy sport. Ale to akurat nic nowego w Buellach. Lekkość pokonywania zakrętów jest odczuwalna w prawie każdym modelu i wynika przede wszystkim z budowy tych motocykli. Owiewki chronią przed wiatrem bardzo dobrze. Przy moim wzroście (182 cm) dopiero przy większych prędkościach (170-180 km/h) musiałem się za nimi chować. Komfort jazdy po autostradzie z dużymi prędkościami, nawet powyżej 200 km/h jest jak na motocykl sportowy, dość spory i zaskakuje bardzo pozytywnie.
Motocyklem świetnie też, manewruje się w miejskich korkach, jego rozmiary pozwalają na wciskanie się w najmniejsze szpary między autami.
Podsumowując można śmiało powiedzieć: Buellowi się udało, ma w końcu sportowy motocykl. Niestety, jest troszkę za konkurencją, jeśli chodzi o osiągi i jeśli chce dotrzymać kroku wielkim producentom superbike’ów musi pomyśleć o szybkim następcy 1125R.
Motocykl został udostępniony do testów przez Autoryzowanego Dealera Harley Davidson i Buell – V-Force z Poznania