Publiczność zgromadzona na koncercie Live Earth na stadionie słynnej drużyny futbolu amerykańskiego Giants w East Rutherford w stanie New Jersey,

Publiczność zgromadzona na koncercie Live Earth na stadionie słynnej drużyny futbolu amerykańskiego Giants w East Rutherford w stanie New Jersey,

Efekt cieplarniany jest na ustach największych tego świata. Politycy i artyści atakują nas groźnie brzmiącymi ostrzeżeniami o nadchodzącej katastrofie ekologicznej. Czy aby nie zapędzamy się w tej „ochronie środowiska” za daleko?


Chronić środowisko naturalne Takie hasło dumnie brzmi. Dobrze jest widziane na wiecach wyborczych, dobrze brzmi w ustach kandydatki na miss. Wiedzą o tym od lat wszyscy wielcy tego świata i pompują w tzw. ochronę środowiska grube pieniądze. Za takie pieniądze można udowodnić wszystko. Nawet to, że krowy są zagrożeniem dla środowiska i należy je przestać hodować – to nie żart, to najnowsze odkrycia „ekologów”. Kilka dni temu mieliśmy kolejny przykład paranoi, a może przykład mega hipokryzji, w postaci akcji Live Earth. Na sześciu stadionach świata, przez 24 godziny, przy setkach tysięcy bezpośrednich widzów, przy setkach milionów (jeśli nie miliardach) telewidzów na całym świecie, przy setkach milionów (jeśli nie miliardach) włączonych telewizorów, walczono o zmniejszenie zużycia prądu, głównie poprzez kupno energooszczędnych żarówek Philipsa (sponsora koncertów). Napędzanie rynku tzw energooszczędnych żarówek to ochrona środowiska? A co z tymi miliardami starych, działających żarówek? Sterta śmieci urośnie, ale koncerny będą zadowolone. Czy ktoś policzył ile energii zużyto w trakcie tych koncertów? Czy ktoś policzył ile energii zużyły telewizory milionów oglądających bezpośrednią transmisję?

Wszystko w imię ograniczenia emisji CO2 do atmosfery. Podczas gdy już od lat wiadomo, że człowiek emituje do atmosfery zaledwie 4 proc. tego gazu. Łatwo to wyliczyć bo naukowcy wiedzą ile świat spala ropy, gazu czy węgla. Wiadomo, że taka emisja C02 daje człowiekowi 0,2 proc. udziału w tzw „efekcie cieplarnianym”, który – notabene – jest całkowicie naturalny, a bez którego temperatura na ziemi byłaby o blisko 30 stopni niższa niż jest obecnie. Mechanizmy rządzące tym zjawiskiem naukowcy odkryli jakieś 15 lat temu, jednak takie organizacje jak Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO), Program Ekologiczny Narodów Zjednoczonych (UNEP) czy Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu (IPCC) finansowane przez największe kraje tego świata nie chcą tego zauważyć. Dlaczego? Bo za dużo pieniędzy wydano na udowodnienie, że efekt cieplarniany jest zły. Posunęliśmy się o krok za daleko i jeśli ktoś tego nie zatrzyma efekty mogą być zabójcze dla gospodarki światowej. Polska już teraz zaczyna odczuwać braki cementu. Cementu brakuje dlatego, iż w imię „ochrony środowiska” Unia Europejska ograniczyła nam jego produkcję. Jeśli dalej będziemy brnąć w ten ślepy zaułek za chwilę zabronią nam jeździć samochodami, zabronią oświetlać ulice, o lataniu samolotami nie wspominając.

Przeciętny Kowalski  za parę lat zgasi energooszczędne żarówki w swoim domu ogrzewanym energią słoneczną, pojedzie napędzanym wodorem samochodem do lasu, na piknik i pozostawi po sobie stertę śmieci w krzakach. Bo nie wpadnie na pomysł, by śmieci wziąć ze sobą,i wyrzucić je po drodze do odpowiedniego pojemnika.

źródła:
„Życie Warszawy” nr 131 (6-7 VI): Nadchodzi wielkie ochłodzenie
http://archiwum.wiz.pl/1998/98051700.asp;http://archiwum.wiz.pl/1998/98051700.asp