wazne_wynikWystartowałem. Dlaczego ? Nie wiem 🙂 Biegam. Biegam od lat, ostatnio mniej kilometrażowo. Czasu brak, motywacji mało (tak, wiem, trzeba się jakoś wytłumaczyć) Miałem kibicować mojemu klubowi KB Maniac, jednak kolega z pracy, Tomek P. zmusił mnie do wystartowania.  Dzięki, tej ! 😛


Wiedziałem że nic z tego nie będzie. Jednak chciałem sobie przebiec przez stadion Kolejorza. To przebiegnięcie było największą atrakcją tegorocznego biegu. 7 kilometr. No tyle to przebiegnę – myślałem. I tak się stało. Ale od początku.

Mam ten luksus że na start mogę sobie dojść pieszo. Cały kilometr dzieli mnie od linii startu. Więc… rano pobudka, delikatny posiłek. Kawka z żoną i na start. Żona ma,wraz z dziećmi obiecała być na trasie… Miło. Ja obiecałem że zejdę z trasy jak stwierdzę że już czas. Z obecną formą nie zamierzam się mierzyć z dystansem maratonu. 7 maratonów przebiegłem. Wiem ile czasu i poświęcenia zajmuje przygotowanie. Wiem co się dzieje na trasie. Nie mam złudzeń że w tym roku uda mi się ten dystans  pokonać. Nie zamierzam igrać ze zdrowiem. Chcę po prostu przebiec przez INEA Stadion 🙂

Dotruchtałem na start, robiąc rozgrzewkę.  Atmosfera rewelacyjna. Oczy robiły się mokre. W głowie zaczynała krążyć myśl… „a może dobiegnę do mety?”

Start. Zdjąłem słuchawki w których płyta 888, zespołu 2TM2,3 zagrzewała mnie do walki. Chciałem usłyszeć ten tłum. Tą muzykę biegu. Znów łza się zakręciła w oku „a może jednak dam radę?”  Biegnę. Uśmiecham się. Jest cudownie. Wypatruję mojej żony. i… nagle widzę. Moja rodzinka w komplecie. Plakat z hasłem „Piotruś May, kochamy Cię” powoduje że moje kolana robią się miękkie. Dobiegam do nich. Całuje każdego z osobna. Tulę żonę. Ryczeć się chce! Już wiem. Nawet jak dziś nie dobiegnę do mety. WARTO BYŁO WYSTARTOWAĆ!.

Do stadionu biegnie mi się cudownie. Zero problemów. Biegnę wolno. Stadion Kolejorza to ta chwila na którą czekałem. Już kiedyś na murawie miałem okazję pograć„ w piłkę, ale przebiec? Cudowne wrażenie. Filmuje wszystko telefonem. Szkoda że tak mało kibiców 🙂

Kolejne kilometry to myśli najróżniejsze. Ale już po 10 km wiem że mój organizm nie jest przygotowany na ten dystans. Wiedziałem o tym, ale gdzieś w środku głowy miałem myśl że może jednak… 14 km dla mnie to moment kiedy mogę zejść z trasy dość blisko domu. Tak zrobiłem.

To nie pierwszy i nie ostatni maraton w moim życiu. Dziś po prostu wystartowałem.  Maraton to dystans dla twardzieli. Nie da się go pokonać „wsiadając do pociągu z ulicy”   Mimo że biegam dość regularnie wiedziałem o tym od początku i nie zamierzałem się rzucać z motyką na słońce. Wielu poległo myśląc: „a może się uda…”

Gratulacje dla wszystkich twardzieli którzy dziś dobiegli do mety. Za rok obiecuje Wam skopać dupska! 🙂

Przebiegnięcie przez INEA Stadion